Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znajomego, Róża niespokojna była, czy odpowiedź jego okaże się dla niej korzystną. Wiedziała, a raczej wyczuwała instynktem kobiecym, że musiała mu się podobać. Któremuż zresztą mężczyźnie mogła się nie podobać jej zręczna, smukła sylwetka, jej czysty, szlachetny profil, świeża, różowa jak płatek róży, karnacja cery, wdzięk, szyk i elegancja.
Urodą swoją brała mężczyzn, łasych na wdzięki kobiece i na tego właśnie, zgóry upatrzonego przedstawiciela płci brzydkiej, postanowiła zarzucić sieć swych wdzięków i dyplomacji kobiecej. Miała pewne wiadomości, że jej wybraniec, „Nachalnik“ jest dobrze „zarobiony“, forsy ma jak lodu, próbowała więc, czy się jej nie uda ogołocić go z niej, gdyby się zgodził żyć z nią.
Nareszcie Dawid przerwał swoje rozmyślania, mówiąc:
Pewno nie będę pierwszym pani kochankiem, wielu ich już pani miała?
Ach! Jaki pan niegrzeczny, brutalny — nie nadarmo przezywają pana „Nachalnik“ — roześmiała się wesoło — ale ja takich mężczyzn lubię, właśnie za ich śmiałość wobec kobiet.
Wstała z krzesła, podeszła do swego znajomego i, obejmując za szyję więzami swych ramion, usiadła mu na kolanach.
— Co, ciężka jestem?
— O nie, bardzo mi przyjemnie dźwigać taki słodki ciężar… tylko nie zadługo.
— A ja chcę właśnie długo, długo… być na tych kolanach… co, zgoda?