Zapłonił się Władyś i milczał.
Zdumiony tym widokiem ojciec Władysia pyta chłopca, co to znaczy? Ten opowiada całe zdarzenie. Rozczulony ojciec obdarza podarkiem wdzięcznego chłopca, a cnotliwego syna obsypuje najtkliwszemi pieszczotami. Od tego czasu Władyś doznawał od ojca swego szczególniejszych względów.
Oprócz tych korzyści, oprócz przyjemności, jakiem wewnętrzne uczucie cnotliwe czyny wynagradza, zdarzenie to miało bardzo zbawienny wpływ na dalsze postępowanie Władysia. Ile razy brała go chętka wyrzucenia na fraszki pieniędzy, tyle razy przychodziły mu na myśl kiełbaski i zaraz uczuwał żądzę wypełnienia jakiego dobrego uczynku.
Wiosna! wiosna! śliczne czasy!
Zielenią się gęste lasy,
Kwiateczek się ze snu budzi,
Słychać śpiewy ptasząt, ludzi;
Trzody się pasą na trawie,
Skacze jagnię na murawie.
Ludzie, ludzie, chwalcie Pana!
Ta nam pora z nieba dana.