Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Człowiek rodzi się dobrym... natura jego jest szlachetna. Dopiero społeczeństwo wypacza jego charakter!
— Zamilcz! — krzyknęła ciotka Ermelinda — przeszkadzasz nam słuchać śpiewu kanarka. Czy pan słyszy, don Auguście? Przecież to delicje prawdziwe! Gdy tylko Eugenja siędzie do fortepianu, Pinchin wpada w natchnienie i poprostu zanosi się śpiewem. Moje gardziołko srebrzyste!
— Nawet zwierzęta domowe noszą piętno naszych wad! — przerwał jej don Firmin. Wydobyliśmy zwierzęta ze świętego stanu natury poto, aby je popsuć i zdeprawować. O ludzkości, ludzkości!
— Czy pan długo czekał na nas, don Auguście? — zapytała ciotka.
— Czas zbiegł mi tak szybko!
— Pan August, dzięki Bogu, przyszedł już do siebie po chwilowej niedyspozycji — wtrąciła Eugenja.
— Mój Boże! Co się panu stało? Chyba nic groźnego?
— Głupstwo, proszę pani! Nie warto mówić!
— Teraz pożegnam pana — rzekła Eugenja, wyciągając do Augusta ręikę. Jestem bardzo zajęta!
— A więc jak tam idą nasze sprawy? — zapytała Augusta, Ermelinda po wyjściu Eugenji.
— Jakie sprawy?
— Sprawy podboju serduszka!
— Źle, bardzo źle! Oznajmiła mi, że ma narzeczonego, za którego chce wyjść za mąż.
— A widzisz, Ermeldino, mówiłem ci, mówiłem!