Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A ja sądziłem, ze to będzie wprost przeciwnie... Spójrz na tę brunetkę! Świetlista noc, jak boga kocham, świetlista noc! Mają rację! Czarny kolor najlepiej wchłania światło. Czy nie widzisz w jej włosach ukrytego światła? Czy nie widzisz światła pod frędzlami rzęs?
Chodźmy za nią!
— Jak chcesz!
— Myślałem, że to będzie zupełnie inaczej, gdy się człowiek zakocha, jego miłość powinna się skupiać i koncentrować koło objektu jego uczucia, tak, aby wszystkie inne kobiety przestały istnieć dla niego.
Ale spójrz na ten błysk słońca w nocy jej włosów!
— Zaręczam ci, Auguście, że się mylisz. Zaraz ci wszystko wytłumaczę. Byłeś zakochany, byłeś zakochany, sam o tem nie wiedząc, ani w tej, ani w tamtej, byłeś zakochany w kobiecie abstrakcyjnej. Gdy zjawiła się Eugenja, abstrakcja stała się rzeczywistością, a pojęcie kobiety, kobietą. Zakochałeś się w Eugenji, a potem przeszedłeś od niej do kolektywności, do całego rodzaju, aby zakochać się we wszystkich kobietach. Odbyłeś więc drogę od abstrakcji do konkretnego objektu, od konkretnego objektu do rodzaju, od kobiety wogóle do jednej kobiety, a od jednej kobiety do wszystkich kobiet.
— Cóż za metafizyka!
— A czy miłość nie jest metafizyką?
— Co ty gadasz?
— Zwłaszcza twoja miłość, twoja miłość mózgowa! Zakochałeś się głową, mój Auguście, tylko głową!
— Sądzisz więc, że me jestem zdolny do prawdziwej miłości? zapytał August, stropiony słowami Wiktora. W głębi duszy było mu bardzo