Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W takim razie wprowadzono pana w błąd, don Auguście.
— „Don Auguście... don Auguście“ — pomyślał August. Zły prognostyk ten „don“, może jeszcze gorszy, niż „ten pan“. Później dodał głośno:
— Nie lubi pani muzyki?
Zapewniam pana, że jej znosić nie mogę.
Liduvina miała jednak rację — pomyślał August. Ta, gdy wyjdzie zamąż i gdy mąż zapewni jej byt, napewno nigdy nie dotknie pianina...
— Ponieważ jednak „vox populi“ głosi że pani jest znakomitą nauczycielką.
— Staram się wypełniać jaknajlepiej moje obowiązki zawodowe. Muszę pracować na kawałek chleba.
— ...No, no... jeśli chodzi o pracę na kawałek chleba — dodał don Firmin.
— ...Fan August jest już o wszystkiem poinformowany — rzekła donia Ermelinda.
— O wszystkiem? A o czemże to, jeśli wiedzieć wolno? — spytała ostro Eugenja.
— O hipotece!
— Jakto? — wykrzyknęła Eugenja, zrywając się z fotelu. Jakto? Co to ma znaczyć? Czy mogę wiedzieć o celu tej wizyty?
— Mówiłam ci już, moje dziecko, że pan August chciał cię poznać. Nie unoś się tak.
— Ale...
— Proszę nie gniewać się na swoją ciotkę, panno Eugenjo! Doprawdy, nie ma pani racji... Proszę także wierzyć, że ani jednem słówkiem nie starałem się wydobyć od pani cioci tych zwierzeń o hipotece, o pani zamiłowaniach do pracy, o pani poświęceniu... ja tylko...
— Pan odniósł tylko klatkę z kanarkiem, nieprawdaż? — i to w kilka dni po wysłaniu do mnie tego listu!