Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie mogę się powstrzymać. Ciernię na manję wiecznej introspekcji...
— Wkrótce staniesz się fakirem, który kontempluje własny pępek...
— Jeżeli nikt z nas nie zna swego głosu, swego oblicza, tembardziej znać nie może tego wszystkiego, co stanowi jego część najbardziej integralną, najbardziej intymną i wewnętrzną...
— Wydaje mi się, że niemożliwe jest również poznać tę kobietę, z którą żyjemy, która stanowi jakby istotę naszej istoty. Czy wiesz, co powiedział jeden z największych naszych poetów, Campoamor?
— Nie wiem!
— Jeżeli mężczyzna się żeni, będąc naprawdę zakochany, to z początku nie może dotknąć ciała swej żony, bez wzruszenia, bez dreszczu pragnień i żądz... Lecz czas mija, namiętny kochanek przyzwyczaja się, i pewnego dnia dotyka uda swojej żony z taką obojętnością, jakby to było jego własne udo. Natomiast, gdyby żonie ucięto nogę, cierpiałby tak, jakby to jemu nogę ucięli. Nie masz pojęcia, jak strasznie cierpiałem, gdy Helena rodziła...
— Ona cierpiała więcej od ciebie...
— Kto wie? A teraz, gdy się stała istotą mego istnienia, częścią mojego „ja“, nie mogę zdać sobie sprawy z tego, że zbrzydła, tak, jak nikt z nas nie może sobie zdać sprawy z tego, że sam brzydnie, lub też starzeje się.
— Czy sądzisz, że istotnie nie widzimy, że brzydniemy, czy też starzejemy się?
— Proces jest ciągły, lecz powolny. Mówimy o starzeniu się, lecz nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Czujemy i widzimy natomiast, że wokół nas wszyscy się starzeją!