Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prawdopodobnie poto, aby Go uśpić, aby ukołysać Go do snu! Liturgja wszystkich religij jest taką kołysanką! Śpiewamy, aby Bóg się nie obudził, aby nie przestał „nas“ śnić!“
„Ach! moja Eugenjo, moja Rosario!“
— Jak się masz Orfeuszu?!
Orfeusz skakał z radości koło nóg Augusta.
— Proszę pana — rzekła Liduvina, Rosario przyniosła bieliznę i czeka na pana!
— Dlaczego nie załatwiłaś z nią sama?
— Czy ja wiem? Powiedziałam jej, że pan się napewno nie spóźni, a ponieważ chciała czekać...
— Trzeba ją było wyekspedjować...
— No, tak!... ale ostatecznie... pan mnie rozumie?...
— Liduvino! Liduvino! — Lepiej będzie, gdy się pan z nią sam rozmówi!...

XVIII.

— Jak się masz, Rosarito! — zawołał August, zobaczywszy praczkę.
— Dobry wieczór panu — rzekła głosem tak jasnym, jak jasnem było jej spojrzenie.
— Dlaczego nie załatwiłaś z Liduviną?
— Nie wiem! Kazała mi czekać... Sądziłam, że pan chce mi coś powiedzieć!..
— Czy to naiwność, czy też zupełnie co innego? — pomyślał August. Zapadło krępujące milczenie.
— Chciałbym Rosario, abyś zapomniała o tem, co zaszło między nami, rozumiesz, abyś to zupełnie wymazała ze swojej pamięci...
— Dobrze... jak pan sobie życzy...
— To było szaleństwo, tak... szaleństwo! Nie wiedziałem, co mówiłem, czego chciałem...