Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pójść do szpitala! Na miłosierdzie Boskie? Nie dużo mi już czasu pozostało do życia!“.
Don Eloino był przekonany, że jego agonja nie potrwa długo. Pani Syfon odpowiedziała z godnością, że jej pensjonat nie jest ani szpitalem, ani przytułkiem.
Wówczas jeden z gości pensjonatowych wpadł na oryginalny pomysł. Jest jeden sposób don Eloino, i dzięki temu sposobowi mógłby pan pozostać u naszej gospodyni przez całe życie.
— Jaki to sposób?
— Najpierw chciałbym się jednak dowiedzieć, co pan myśli o stanie swego zdrowia?
— Sądzę, że lada dzień umrę. Nie wiem, czy moi bracia zdążą na czas, czy zastaną mnie jeszcze przy życiu?
— Czy pan naprawdę tak źle się czuje?
— Czuję, że umieram!....
— Lepiej będzie, gdy pan tutaj życia dokona, a nie w szpitalu....
— Skoro jednak gospodyni chce mnie wyrzucić na ulicę?!
— Nie wyrzuci pana, gdy się pan z nią ożeni!
— Ożenić się, ożenić z panią Syfon? Ja? ja? Don Rodriguez de Albuquerque y Alvarez de Castro? Wypraszam sobie podobne żarty, mój panie!!
Don Eloino, trzęsąc się z oburzenia, padł bezwładnie na poduszki. Wydawało się, że za chwilę ducha wyzionie! Gdy pierwsze, piorunujące wrażenie minęło, ów pensjonatowy gość zaczął tłumaczyć markizowi, że skoro się ożeni, to po jego śmierci wdowa otrzymywać będzie trzydzieści durów emerytury.
Jeżeli się zaś nie ożeni, emerytura przepadnie... Korzyść z tego będzie miał tylko skarb państwa.