świadcząc o jakiejś wciąż jak wulkan wrącej, groźnym pomrukiem dającej znać o sobie sile, żarzącej się zawsze wbrew wszelkim mrokom i lękom.
Pozwoliłem tu sobie tyle razy przytaczać słowa poety, aby w drobnem przybliżeniu wskazać na bogactwo uczuć, obejmujące cały świat ducha, rozfalowany wokół tego jednego ogniska miłości.
Zdobywanie czyjejś duszy jest obejmowaniem wraz z nią całej sfery życia, sięganiem po nią aż w byt metafizyczny, by po poznaniu całej jej pielgrzymki powitać ją u przystani swojego serca:
...Lica
Obetręć z znoju, aby w ócz twych szkliwie
Znój jeszcze większy zalśnił...
Ślub to nowy jest z życiem, nawiązujący węzły między ziemią a groźną, tajemniczą treścią bytu. To też niektóre zwroty łączą te rzeczy najdalsze w jedność: ów najdroższy ziemski wyraz intymnej zażyłości — poufałość słów — z wielką, szeroką troską o byt metafizyczny wybranej:
Ani ty duszy swej nie rzucisz psom...
∗ ∗
∗ |
Może te uczucia, wiążące poetę z ziemią, napawające pragnieniem jej czarów, posłużą za środek do lepszego zrozumienia i wniknięcia w te, odrębne od tonów Ballady o słoneczniku, tony Chwil, o których, pokrewieństwa tylko wydobywając, nie mówiłem dotąd wcale. Liryki miłosne, zawarte w tomiku Chwile, mogą jeszcze i z innego względu służyć w niniejszej analizie za przejście między pierwszym a drugim zbiorkiem: cechą ich jest zmienność rozfalowanych uczuć, skłębianie się i splatanie ich, przejawiające się w odpowiadającej tym stanom dynamicznej, nieregularnej kompozycji. Forma wierszowa tych liryk ujawnia styl pośredni między dwoma przeciwieństwami: długich, wijących się powolnie okresów Fragmentu, Nie zgasłaś pieśni i Savitri, a względną statycznością, prostotą, jasnością i regularnością pozo-