Bo coraz mniej mnie na świecie kaleczy.
Poczuli ten rodzaj surowego zniechęcenia, które jedynie Bóg-męczennik przemóc może wobec swego ucznia zaprzańca.
Książka O bohaterskim koniu i walącym się domu, wydana w roku 1906, stanowi w twórczości poety okres zamknięty i odrębny. Zawiera ona rzeczy najprostsze, obok najbardziej wyrafinowanych, łączy największe przeciwieństwa, miesza to, co zazwyczaj wyklucza się wzajemnie. Znajdziemy tam rozpamiętywania dzieciństwa, tchnące modlitewną powagą, obok cynicznych uwag. Najtkliwsze rozrzewnienie, wyrażone z bezpośredniością duszy naiwnej i prostej, i — przerafinowany kunszt zjadliwego satyryka. Korną wiarę i — bluźnierstwa. Święte oburzenie duszy, w umiłowaniach krańcowej, i — gorzkie zobojętnienie, zaprawione swawolą sceptyka-relatywisty. Znajdziemy świątynną powagę i — brutalstwo, niepochwytną, subtelną symbolikę i — karczemną rubaszność. Tchnie ona naprzemian wiarą i zwątpieniem, obojętnością i pasją, dobrocią i jadem, przepaja ją skarga i wzgardliwe lekceważenie.
Mogło to, oczywiście, zdezorjentować czytelnika: żadne też z dzieł literatury tego okresu nie spotkało się z takiem zupełnem niezrozumieniem, zarzutami dziwactwa, jak to właśnie[1]. Forma
- ↑ Oprócz recenzji dra Wacława Moraczewskiego (Słowo Polskie, maj 1906) i paru głębokich uwag w Legendzie St. Brzozowskiego, nie napisano o tej książce nic, coby świadczyło o odczuciu jej i zrozumieniu: ani jednego studjum. U historyków literatury tego okresu znajdujemy tylko zdawkowe uwagi.