Strona:PL Twórczość Jana Kasprowicza.djvu/040

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
35

Ponieważ wszelkie uczucia w tym okresie panteistycznego spokrewniania się z bezmiarem nabrały charakteru kosmicznego, więc gdy po chwilowem ukojeniu, jakie przyniosło obcowanie z przyrodą, ozwie się znowu cała skala tonów bólu — to uczucia i zjawy, obrazujące rozterkę wewnętrzną, rozrosną się do gigantycznych rozmiarów chaosu żywiołów w walce. W zbiorku Krzak dzikiej róży pojawią się obrazy i tony, które zapowiadają narodziny hymnów Ginącemu światu, choć wszystkie te przeżycia transponowane są na obrazy przyrody. »Jungfrau niewzruszona« i rzesze prometeistycznych Manfredów, idących w bój, każą nam myśleć o hymnie Święty Boże. Tu znajduje już wyraz trwoga metafizyczna, wstrząsająca grozą nicości. Opanowuje znienacka serce, wplatając się w ciszę kontemplacyj mistycznych, jak motyw śmierci w tym wierszu:

Wieczności
Wielki, głęboki, nieobjęty sen,
Co ducha ciszą mami,
Ogarnął cichy świat
W południa skwarny czas...
Nad przepaściami
Gdzie śmierć, owita w mgieł jedwabny len,
W błękit rozwiewnych szat,
Z Strachem i Lękiem gości.

Na tle gigantycznych gór roztacza tu poeta w jednym z wierszy wspaniałą wizję, znamienną dla jego poczucia grozy metafizycznej i tragicznego fatum. Przedstawia tam wdzieranie się ducha na szczyty, któremu towarzyszy demoniczny, złowrogi syk węża-potwora — obraz tak znamienny dla przyszłego interpretatora baśni o Szklanej Górze. Więc przed hymnami jeszcze przenikać poczyna poezję Kasprowiczowską ów specyficzny dreszcz, znamionujący literaturę i sztukę tej epoki:

To śmierć wysłała z swoich nor
Widm rozpętane moce
Na ten urwisty skalny tor,
Skąd wieczny byt migoce;

3*