Radość z ogłoszenia niniejszego przekładu przycienili mi nieco szanowni jego Nakładcy, odmówiwszy przyjąć należące im się przypisanie, pracy kolczystéj wielce a przebogatej treścią lecz dokonanéj przez autora, w jakiżkolwiek zasób nauki wprawdzie zaopatrzonego, ale ze środków zdolnych utrwalać owoce téjże w tak twardych czasach, zgoła obranego kaprysem Fortuny, podobno troszkę okrutnéj... Mimo woli przypominającemu sobie, w zniżonem do własnej zdolności znaczeniu, słowa J. Krasickiego:[1]
A Pegaz co się niekiedy dosiadać pozwala,
Laurowego holysza niesie do szpitala;
nie wzbronią, ogółowo przynajmniéj, wyrazić tém żywiej uczutą, bo godziwym smętkiem zaprawną, wdzięczność. Wypisuję ją zatem – Życzliwemu Państwu z drogich wspomnieniu okolic, którzy w roku 1861 pierwszym zaraz dwom xięgom spolszczonego Thucydidesa stały byt zapewnili; wypisuję ją — Godnemu czcigodnego mienia spadkobiercy, co obecnie aż sześć następnych molom wydarłszy, całkowity utwór największego dziejopisa Grecyi a Mistrza wielkich Rzymian historyków[2], ogółowi, głębszym zwłaszcza umysłom tegoż ku nauce i rozpamiętywaniu przekazał.