— To zapewne młody pan Frank Percewal, rzekła do siebie: przybywa na rendez-vous, które mu dałam, aby się dowiedział... Nie chcę wyjawiać tego strasznego sekretu, mój Boże!... Nie! nie chcę.
Garderobiana lekko otworzyła drzwi.
— Milady już wstała? rzekła zdziwiona. Jakiś dżentlmen życzy mieć honor złożenia swego uszanowania milady hrabinie... oto jego karta.
— To nie pan Percewal, szepnęła Ofelia rzuciwszy okiem na kartę, na któréj wyryte było nazwisko Stefana Mac-Nab: nie mogę przyjąć, Joanno... czekaj... podnieś firanki; jest cóś napisanego ołówkiem na karcie.
Joanna podniosła firanki, a w pokoju zabłysło dzienne światło.
Od W. S.[1] pana Franka Percewal, przeczytała Ofelia.
— Co to ma znaczyć?... Joanno, każ prosić tego dżentlmena do salonu i wracaj ubrać mię... wracaj prędko!
- ↑ Wielce szanowny (Most-Honourable). Tak tytułują starszych synów żyjących hrabiów, a przez grzeczność i młodszych braci. Synowie młodsi mają tylko prawo do tytułu honourable.