Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie ma; gdy się przeciwnie, ziemia przez nierówność swoich powierzchni i rozmaitość kolorów odznacza.
Przez mniéj lub więcéj ukośne położenie przedmiotów względem słońca, oświecającego takowe, kraina, która inaczéj byłaby podobną prostemu zarysowi, otrzymuje cienie malownicze. Równiny są okryte szarym cieniem, dopóki im prostopadle spadające promienie słońca, weselszego wejrzenia nie dodadzą, a góry, rzucają ku stronie odwróconéj od słońca, długie cienie, na sąsiednie płaszczyzny, które się za zbieżeniem południa zmniejszają. Granitowe szczyty gór, błyszczą jak dyamenty, a zapadłe otchłanie, pokazują nam wygasłe wnętrza wulkanów. I tak u nas mieszkańcy księżyca o tym czasie, gdy jest południe i nów, widzą Europę, Afrykę i Azyę, jako nierozdzielną massę, jaśniejącą z niezliczonemi odmianami kolorów, światła i cieniów, przerżnięte szaremi dolinami i białemi górami, otoczone z trzech stron jednakową czarną równą płaszczyzną. Po 12 godzinach, okryta jest prawie cała ziemia szarym cieniem, z którego płaszczyzny, niezliczone większe i mniejsze jasne punkciki (wyspy południowego morza) wysterczają, i która od góry aż do dołu wązką jasną pręgą (Ameryką, odznaczającą się przez nader jasne góry), jest przerżniętą.