Strona:PL Tripplin-Hygiena polska Tom 2.pdf/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
56 NIWELLATOR. — ZARAŻONY.

Temu w naszéj ludności tkwiącemu usposobieniu do kołtuna przypisać należy, dla czego u nas choroby weneryczne pomimo najświatlejszéj pomocy lekarskiéj, pomimo najstaranniéj przeprowadzonych kuracyj, nie raz tak są uporczywe, że wyczerpują wszelką cierpliwość lekarza i odwagę pacyjenta. Któż z wenerycznych wiedziéć może z pewnością od jakiéj osoby pochodzi początkowo jad, którym się zaraził? może go otrzymał dopiero z dziesiątéj ręki, ale ta najodleglejsza osoba miała właśnie kołtun lub usposobienie kołtunowe, i udzieliła jadowi wenerycznemu nowéj zjadliwości, któréj się zgubna siła jeszcze i w dwudziestéj ręce nie stępi.
Nie ma na świecie większych niwellatorów jak śmierć i jad weneryczny. Śmierć równa wszystkich ludzi z sobą, a tenże sam jad weneryczny, od jednéj osoby czerpany, wałęsa się w krwi najdostojniéj urodzonego panicza tak dobrze jak we krwi ubogiego i brudnego rozpustnika, i przez to ich spokrewnia z sobą.
Zarażony jadem wenerycznym panicz, jest tedy bardzo bliskim krewnym wszystkich splamionych wyrzutków z towarzystwa, bo wspólna w jego żyłach krąży ciecz, krew i zaraza.
Zarażony familijant przestaje miéć szlachetną krew którą mu dali rodzice, on ma tylko posokę taką jaka wrze i pokutuje w rozpustnéj hołocie.
Częstokroć najniewinniéj można popaść w bezdenną otchłań wenerycznego zarażenia przez całowanie