Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/552

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cie uniesienia, którego już dawno nie doznawał Tak jakby po długiej męce i bólu znalazł by odrazu ukojenie i swobodę.
Nie spał całą, noc i, jak często bywa z wieloma czytającymi Ewangelię poraz pierwszy, czytając, rozumiał całkowicie znaczenie słów Bożych, które często czytał, ale nie rozważył należycie. Jak gąbka wodą, tak on nasiąkał tem potrzebnem, ważnem, radosnem, co mu się w książce objawiało. I wszystko, co czytał, wydawało mu się dobrze znanem, wydawało mu się potwierdzeniem, rozjaśnieniem tego, co wiedział oddawna, ale czego nie rozumiały w co nie wierzył. Teraz zaś zrozumiał i uwierzył. A wierzył głównie w to, co wypływało z całej nauki i co tak jaskrawie i z taką silą wypowiada przypowieść o robotnikach. W winnicy Pańskiej. Robotnicy uroili sobie, że ogród gdzie kazano pracować dla Pana, był ich własnością; że wszystko w ogrodzie zrobione było dla nich, że ich rzeczą jest tylko używać rozkoszy w tym ogrodzie, zapominając o Panu i zabijając tych, co im przypominali Pana i ich względem Niego obowiązki.
— W tem cała treść — myślał Niechludow. — Żyłem ja i wszyscy żyjemy w nierozumnem przekonaniu, żeśmy sami panami naszego życia, że ono nam danem zostało, abyś my tego żywota używali dla siebie. A to właśnie jest fałszem. Jeżeliśmy tu przysłani, to przecież z czyjejś woli i dla jakiegoś celu. A my zdecydowaliśmy, że jak grzyby, zrodziliśmy się i żyjemy jedynie dla własnej uciechy, i jasnem jest, że nam jest źle, jak źle jest robotnikowi nie spełniającemu woli Pana. Wola Pana wyrażona jest w Nauce Chrystusa. Niechaj tylko ludzie spełnią tę naukę, a na ziemi zapanuje królestwo Boże i ludzie dostąpią najwyższego szczęścia.