Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rządcy. Stosunek włościan do właściciela majątku był taki, że włościanie zależeli w zupełności od zarządu, Niechludow wiedział o tem doskonale jeszcze za studenckich swoich czasów, kiedy wyznawał i zasady[1] Henryka Georgea i na podstawie tych zasad, rozdał już był swój majątek ojcowski między włościan. Prawda, że po odsłużeniu wojskowości, gdy przywykł do wydawania co najmniej 20 tysięcy rocznie, wszystkie te piękne zasady i idee przestały dlań, istnieć, poszły w zapomnienie i nie tylko nie zadawał sobie pytania, zkąd matka bierze dla niego pieniądze, lecz wprost myśleć o tem nie chciał. Ale śmierć matki i konieczność zajęcia się swoim majątkiem, to jest ziemią, znów zbudziła w nim pytanie: jaki jest stosunek jego i obowiązki względem własności ziemskiej? Dawniej może byłby sobie powiedział, że nie czuje się na siłach zmienienia całego istniejącego dotychczas porządku, że nie on rządzi majątkiem i po jakimś czasie uspokoiłby się, pobierając w dalszym ciągu dochody. Teraz jednak postanowił działać inaczej. Chociaż czekała go może daleka podróż na Sybir i zawiłe i trudne stosunki z więźniami, gdzie pieniądz stanowi wszystko, on jednak nie może zostawić tak całej tej sprawy i powinien, chociażby z uszczerbkiem dla siebie, zmienić dotychczasowy porządek rzeczy. Dlatego też postanowił nie gospodarować samemu, lecz wypuścić ziemię w dzierżawę chłopom, po przystępnej cenie, a tem samem dać im niezależność zupełną od administratora. Niechludow niejednokrotnie porównywając w myśli właściciela ziemskiego z posiadaczem dusz, przyrównywał tem samem owo rozdanie włościanom ziemi, zamiast obrabiania jej robotnikiem, do te-

  1. Głośny ekonomista.