— Co się dzieje? — zapytał zdumiony hrabia Besnard — dowiem się chyba z „Monitora”.
Rozerwał opaskę, przebiegł dziennik oczyma i krzyknął z oburzeniem:
— Znowu zamach! Nędznicy!
Zapominając o drugim liście, zaczął czytać głośno następujące doniesienie:
„Wczoraj wieczorem, o wpół do dziewiątéj, kiedy Ich Cesarskie Moście Cesarz i Cesarzowa zajeżdżali przed gmach opery, dały się słyszeć trzy wybuchy bomb. Znaczna liczba osób zebranych przed teatrem została raniona, kilka z nich śmiertelne odniosło obrażenia. Cesarz i cesarzowa wyszli cało z niebezpieczeństwa. Śledztwo jest w toku, wiele podejrzanych osób aresztowano.”
Hrabia Besnard rzucił dziennik i zaczął chodzić po pokoju.
To ohydne! — wołał — oto jakich mamy ministrów! Żaden z nich nie umie czuwać nad bezpieczeństwem swego pana i naszéj nieszczęśliwéj Francyi; każdy o swoich tylko myśli przyjemnościach. Co oni zrobili z tym krajem! Zepsucie dosięgło nawet sądownictwa. Wczoraj znowu jeden z radców cesarskiego dworu zgrał się na giełdzie. Ci ludzie zawiedli nasze nadzieje! Czego chcą odemnie panowie ministrowie? Pewno idzie o jakie nowe prawa wyjątkowe, ale mego sumienia nie przekupicie, będę walczył z wami do ostatniego tchnienia.
— Ojcze! — błagała Marya-Anna — jeżeli nas kochasz, uważaj na swoje zdrowie!
Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/95
Wygląd
Ta strona została przepisana.