Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

narodzie bezwstydny, niech się spełni twoje przeznaczenie!...
Uderzył pięścią w stół i zawołał:
— Już mam dosyć tego! Zbrzydło mi moje wygnanie, moja tułaczka po obczyźnie i ciągły pościg policyi!... Ha! „młoda Italio”, ty gardzisz moim siwym włosem, a więc dobrze, nie skłonię już głowy przed tobą. Finita la comedia! Odzyskam nakoniec wolność.
— Jakto? — zagadnął Mariano z uśmiechem.
— Chcę być odtąd panem swojéj woli — mówił wzburzony starzec, przechadzając się wielkiemi krokami po pokoju; — jutro piszę do kardynała sekretarza stanu. Znałem niegdyś Antonellego...
— Jakto! Ekscelencya chcesz pisać do tego człowieka?
— Tak. Będę go prosił o łaskę, i jestem pewny, że dostanę amnestyą. Chcę być podobnym do innych.
Zapalił cygaro i, kładąc się na sofie, mówił:
— Nakoniec cię ujrzę o mój kraju, moja ukochana Rawenno! wrócę do mego pałacu przy Porta Serrata!... Italia nie posiada się ze szczęścia! dobrze więc, cieszmy się i radujmy! Dosyć już téj polityki i téj czułostkowośei; teraz zacznie się karnawał, bale, maskarady, wesela!... Zresztą samotność już mi ciężyć zaczyna, mam wielką ochotę się ożenić.
— Ożenić się? — słodziutko podchwycił Mariano, siadając obok Ekscelencyi. — Ekscelencya zapomina o swoim wieku...
— Owszem, kochany artysto, pamiętam doskonale, że mam sześćdziesiąt trzy lata — odparł starzec,