Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Patrzył przez chwilę na zgnębionego starca, a potém rzekł łagodnie, jakgdyby tknięty spólczuciem dla jego wielkiéj boleści.
— Odwagi, kochany hrabio! Cesarz cię lubi i ceni, a my wierzymy niezachwianie w twoję prawość.
„Kochany hrabio”. Co znaczyła ta uprzejmość?
— Rada Stanu zbierze się o trzeciéj na nadzwyczajne posiedzenie — zaczął znowu minister — przyjdziesz pan, nieprawdaż?
— Ja? — wyjąkał nieszczęśliwy ojciec — nie! Podaję się do dymisyi.
— Co za szaleństwo! Nie przyjmuję jej.
— Ojciec człowieka, który usiłował zamordować cesarza, nie może być doradcą cesarskim — odparł hrabia Brutus.
— Nie — przyjmiemy pańskiéj dymisyi, Francya potrzebuje twojéj światłéj rady. Proszę, przyjdź pan na posiedzenie, wszyscy ministrowie na niém będą. Mamy właśnie przedstawić panom nader ważne rozporządzenie: prawo bezpieczeństwa publicznego, ale byłoby rzeczą pożądaną, żeby Rada Stanu w adresie do cesarza sama domagała się tego środka represyjnego. Sprawiłoby to jaknajlepsze wrażenie i byłoby rękojmią jej wierności... Trzeba raz skończyć z wichrzycielami! Zażądajcie od nas, żebyśmy wyjęli z pod prawa wszystkich podejrzanych obywateli! Przyznaję, że to będzie nieprawnie, ale słusznie.
— Jakże może być coś słuszném, nie będąc prawném? — zarzucił Besnard.
— Wiem, wiem — z uśmiechem podchwycił minister — twój honor prawnika oburza się na te wy-