Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czasem, że dukaty przybierają okrągłe kształty kobiet, a kobiety złotą barwę dukatów. Gram — dotąd wygrywam, ale bardzo niewiele.
Topię się w morzu i w wirze szalonego życia, jakie się tu prowadzi. Ha! Niech to wszystko piorun trzaśnie! Mamże konać przed śmiercią dlatego, że mnie jedna panna porzuciła? Dość już tej męki! Wypaliło się we mnie wszystko, zamieniło w popiół i proch. Pisałem ci listy. Listy moje nie były nawet odbiciem tego, co się działo we mnie. Dusza mi się zamieniła w jałowy step, w step po pożarze. Nie odżyję już, wiem o tem, ale już i nie mam na to sił, aby cierpieć. Albo sobie w łeb palnąć, albo żyć!
Tak jest, żyć! Przed godziną może rozstałem się z przepyszną Włoszką, Emmą Loccatelli, potem grałem. Wygrałem dwieście franków. Jutro jadę z Emmą do Mentony. Ma wspaniałe krucze włosy i ciało jak marmur praksytelesowski. Vogué la galère!
Nie będę już tem, czem być miałem, ale chcę żyć, pókim się jeszcze w błoto nie zamienił. Cóż są ludzie? Chodzące trupy. Walka ze śmiercią, ze zniszczeniem organizmu za każdem poruszeniem szczęk, za każdym oddechem — oto życie. W każdym włosie masz zaród trupi, każdym krokiem niweczysz w sobie siłę żywotną. Wszystko jest tylko chwilowym i daremnym oporem przeciw śmierci. Umieramy ciągle, od chwili poczęcia poczynamy umierać, śmierć jest tylko ostatnim momentem całożyciowego konania. Ach! Zapomnieć o tem, przekląć tę nędzną obmierzłą dolę — — i żyć!
Cóż mi z tego przyszło, żem jednej kobiecie pod