Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/325

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Kaum einen Hauch;
Die Voegelein schlafen im Walde,
Warte nur, balde
Ruhest du auch.
— Tak ładnie to mówisz. Przystańmy... Jak cicho...
Rdzawicz widział z altany, jak oparła głowę na ramieniu męża, zwieszona na nim na obu zaplecionych dłońmi rękach.
— »W taką to noc letnią
Piękna Jessyka« .....cóż kiedy nie pamiętam dalej — rzekł żartobliwie Przerwic.
— Wiesz, że życie jest bardzo piękne — ona się odezwała. — Tacy jesteśmy swoi i sami. W całym tym parku nikogo teraz niema, prócz nas. Zaprowadzisz mnie gdzie w Zakopanem? Teraz jestem daleko silniejsza, będę mogła chodzić. Mój drogi, tylko nie wydaj pieniędzy, żebyśmy mogli robić dużo wycieczek. Będziemy chodzili tylko we dwoje, prawda? Spać mi się chce — ziewnęła trochę, przysłaniając usta ręką.
— No to wróćmy — rzekł Przerwic. — Nie pamiętam, czy masz jeszcze tę białą dawną pelerynkę zakopiańską? Przydałaby ci się. Chodź.
Odeszli, ona ciągle oparta na ramieniu męża i cała na nim zwieszona, że raczej ją niósł niż szła o własnej mocy.
W Rdzawiczu kipiał ból i żal; on był sam. Zerwał się i poszedł inną aleją ku domowi, aby wziąć laskę i uciekać gdzieś sam przed sobą w pola, czy