Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

po tem, co widziała, o nic mnie podejrzewać nie może i nie powinna«.
Swoją drogą jednak czuł, że w miarę, jak się dzień terminu wyjazdu do Zagórza zbliżał, ogarnia go pewien niepokój. Jeszcze w przeddzień wyjazdu miał ochotę napisać do Przerwicowej, że nie jedzie. Gdy zajeżdżali, począł go ogarniać pewien lekki dreszcz i musiał się usiłować opanować, aby się nie wydać zmieszanym. Pierwsza naprzeciw nich wybiegła Rózia i o mało się, po pani Laurze, Przerwicowi i jemu, nie rzuciła na szyję, potem wyszedł pan Rosieński i przywitał go ogromnie kordyalnie, dziękując Przerwicom, że go przywieźli i jemu, że się dał zabrać. Pani Rosieńska, którą wytoczono do jadalnego pokoju w fotelu, przyjęła go również uprzejmie i z wyszukaną grzecznością, prosząc, aby się tu nie czuł obcym. We wszystkiem tem było coś szczerze serdecznego i ujmującego. Ela była gdzieś na wsi i siadano już do stołu gdy przyszła. Wszedłszy, zarumieniła się jak szkarłat, ale nikt na to nie zwrócił uwagi, ponieważ młode panny rumienią się przy lada okazyi; z Rdzawiczem przywitała się bardzo grzecznie, widział jednak, że jest pod silnem wrażeniem i że stara się, aby tego po niej nie było znać. Prócz niego też, i, jak mu się przynajmniej zdawało, pani Laury, nie spostrzegł tego nikt; on sam zaś czuł się zmieszanym i umyślnie kilka razy podnosił, jak dłuższa jazda koleją męczy, zwłaszcza gdy jest ciepło.
Z Elą, obok której pan Rosieński wskazał mu miejsce, rozmawiał niewiele; ani ona nie szukała z nim