Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/294

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ogromną ochotę odetchnięcia wsią polską, a przytem chciał choć czas jakiś przeżyć w towarzystwie ludzi, jak mówił sobie, »czystych«. Przerwicowa wystawiała mu rodzinę Rosieńskich w idealnych barwach i gdyby nie nieuleczalna i ciężka choroba pani Rosieńskiej, byłby to zupełny Eden wiejski.
Jedno, co go cokolwiek niepokoiło, to była myśl spotkania Eli.
Taka Ela do końca życia będzie czuła względem niego pewien wstyd, a prawdopodobnie i żal... — nadużył jej, poddał ją sobie, przesilił. Byłoby to dla niej zawsze wstydliwem, ale miłem wspomnieniem, tylko wtenczas, gdyby tę rękę, którą jej samowolnie wziął i w swojej ubezwładnił, oddała mu na zawsze, ale o tem nie może być mowy. Gdyby go ona nawet pokochała, gdyby rodzice zgodzili się, on sam nie mógł teraz prawie zrozumieć, jak mógł przez krótką nawet chwilę ulec złudzeniu, że budzi się w nim dla niej jakieś uczucie. Marya zasłoniła mu znowu świat cały; nie jasno, jak kiedy była jego narzeczoną, nie krwawo, jak w pierwszych miesiącach po zerwaniu, ale ciemno, ponuro i wróżebnie. Wrażenie, jakie na nim zrobiła Ela Rosieńska, rozwiało się tak szybko i nagle, jak szybko i nagle powstało. Jeżeli go niepokoiła myśl spotkania z nią, to dlatego, że się czuł wobec tej dziewczyny winnym. Bądź co bądź okazał jej, że nie jest mu obojętną, albo też... obszedł się z nią, jak z salonową kokotką. Jeżeli ona, do czego ma prawo, poszuka w jego oczach tego, co w nim widziała, kiedy ją brał za rękę, i nie znajdzie; będzie musiała uczuć, że ją potraktował, jak