Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nemu nie dałabym sobie tak od pierwszego razu dokuczać, ale pana nie mogę brać tak, jak innych.
— Dlaczego?
— Naprzód dlatego, że pan jest artystą.
— Czy mam jeszcze jakie inne prawa do pobłażliwego obchodzenia się ze mną?
Ela spojrzała na niego i nie mówiąc widocznie tego, lub przynajmniej nie wszystko, co pomyślała, rzekła:
— Tak, bo jest pan jeszcze krewnym męża Lorci, którą bardzo kocham.
Przechodzili właśnie koło urządzonego w sąsiedniej sali bufetu, gdzie kręciło się trochę osób. Morski pochylił się ku młodszej pannie Rosieńskiej i spytał:
— Mignon, aniele, nie chce się tobie jeść?
— Chce się — odpowiedziała panna Mignon.
— A cóżbyś zjadła?
— Kromka chleba z powidłami.
— No, tego to nie wiem, czy tam dostaniesz, ale może znajdziemy co innego. Czy państwo nic nie mają przeciw temu, abyśmy weszli do bufetu? — spytał, obracając się ku dwom następnym parom.
— Owszem, chodźmy — odpowiedziała pani Bisza.
— O, tam jest pyszny stół w drugim rogu w kącie — rzekł Przerwic, który wszedł z Mignon pierwszy. — Będziemy zupełnie swobodni. Mignon, prędko, żeby nam kto nie zajął.
Mignon puściła się wraz z Przerwicem pędem przez salę i dobiegłszy stołu, usiadła z takim rozmachem, aż krzesło zgrzytnęło.