Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jak pierwej: »tego frazesu« — spojrzawszy jednak na duże, smutne i w tej chwili pytające oczy Eli, uczuł na siebie gniew, a nad nią żal, i powiedział łagodnie:
— Pani tak ładnie to powiedziała, że panu Morskiemu spływa dusza przez palce w fortepian. Nam także czasem dusza spływa przez palce w marmur albo płótno. Ale to jest daleko mniej poetyczne i kobiety to daleko mniej interesuje — dokończył, zmieniwszy już znowu usposobienie względem Eli i wydymając lekko dolną wargę, z pewnem niby skrywanem, ale naumyślnie źle, lekceważeniem. Widział, że Ela to dostrzegła i że się cokolwiek zmieszała, i zły na siebie, że jej dokuczył, a zarazem czując w tem jakąś bolącą przyjemność, dodał: — Muzyka jest daleko przystępniejsza, niż malarstwo i rzeźba. Między Michałem Aniołem a Chopinem jest jednak różnica.
— Zapomina pan o Beethovenie.
— Tak, ale »Mondscheinsonatte« gra pierwsza lepsza Lieschen, czy Aenchen i płacze nad nią, a niech pani zaprowadzi ją do kaplicy Sykstyńskiej.
Powiedział to tonem szorstkim i sądził, że panna Rosieńska albo się obrazi albo zacznie z nim dysputować, albo zrobi »naiwną« i zechce go rozbroić czemś naprzykład w rodzaju: »Czemu mi pan dokucza?« albo spojrzeniem, które mówi: »Co ja ci zrobiłam?« — ale Ela podniosła tylko na niego smutne, zdziwione oczy. On zaś uczuł chęć pochwycić jej ręce i przycisnąć do ust, zamiast czego wydął znowu cokolwiek dolną wargę i zrobił lekki ruch lekceważenia ramieniem, na którem się opierała. Pewny był, że odpowie na to w jakikol-