Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szłości o czci dla oślej głowy, o zabijaniu niemowląt, zatruwaniu studni i nienawiści dla rodzaju ludzkiego. Zasady chrześciaństwa stały się własnością powszechną.
Jak Ambrozyusz, pojmował i Symmachus, że siła reformatorska nowej wiary polegała na zrównaniu wszystkich ludzi w obliczu jednego Boga, bez względu na ich pochodzenie narodowe i społeczne, ale właśnie to wyzwolenie człowieka było jego duszy rzymskiej wstrętne. Święta, wieczna Roma, pani świata, miałaby się podzielić przywilejami swojemi z motłochem barbarzyńskim? Mogła ona rzucić okruchy swoich praw, zdobytych przez krwawy trud wieków, głodnej rzeszy cudzoziemców, mogła się okazać łaskawą, pobłażliwą, nawet hojną, gdyby taka była jej wola, lecz nie powinna się była zniżyć do braterstwa z narodami, skazanemi na służbę.
— Gdybym nie wiedział, kim jesteś — odezwał się Symmachus, biegając po sali, jak wilk w klatce — nie uwierzyłbym nigdy, iż mówię z patrycyuszem.
— I patrycyusz rodzi się, żyje i umiera tak samo, jak niewolnik — rzekł Ambrozyusz łagodnie. — Dziwi mnie, że ty tego nie chcesz uznać, ty, którego oko umie wniknąć w istotę rzeczy. Jeżeli kto, to powinieneś ty, pisarz i myśliciel, szanować w każdym człowieku człowieka.
— Mógłbym ci na to odpowiedzieć, że tak samo, jak patrycyusz, rodzi się, żyje i umiera każde zwierzę, a mimo to zabijamy je i zjadamy. Bo nieznany Pan świata kazał wszystkiemu, co istnieje na ziemi, służyć człowiekowi, zaś barbarzyńców uczynił narzędziami Rzymu.