Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

naszego sumienia ani jedna kropla krwi, wylana przez nienawiść. Niechże to sumienie chrześciańskie zostanie czyste. Tylko pokój czyniący będą błogosławieni i nazwani synami Bożymi — mówił Pan.
Zatrzymał się, jakby czekał na odpowiedź, a kiedy wojewoda milczał, ciągnął dalej:
— Nie poganie są dla nas obecnie groźni, albowiem ich zabobony należą już do bezpowrotnej przeszłości. Gdy nie będziemy ich drażnili, wyrzekną się oni wkrótce sami swoich błędów. Wszakże stoi po naszej stronie rząd, szafarz zaszczytów i posad. Czego nie sprawi łaska Boża, tego dokona ostatecznie konieczność. Więcej od pogan szkodzą dobrej sławie chrześcian ci z pomiędzy nas, których pyszny rozum usiłuje poprawić dzieło naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przeciw heretykom niech się zwróci zapał twojej młodości. Ich to grzeszne spory i kłótnie podają naszym przeciwnikom broń do ręki, ośmieszając wiarę prawdziwą. Bałwochwalcy pytają słusznie: jakże może być prawdziwą nauka, której zasady tłómaczy każdy, kto tylko zechce, inaczej?
Nastało dłuższe milczenie. Biskup patrzał znów przed siebie, jakby zapomniał o obecności wojewody, ten zaś nie miał nic do powiedzenia.
Żołnierz nie rozumiał dobroci kapłana, młodzieniec nazywał pobłażliwość starca słabością. Ale przeczyć nie mógł mąż świecki biskupowi.
Przeto podniósł się Fabricyusz z krzesła i zgiął kolano.
— Idź w pokoju, mój synu — mówił biskup, kładąc zwiędłe, żółte ręce na jego głowie — i pamiętaj, że tylko tych, którzy czynią pokój, nazwał Pan