Strona:PL Tegner - Ulotne poezye.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O.
Mówią, że oni w monarszym są dworze
Przy możnym królu — jej ojczystej ziemi, —
Że on ich kocha — pociesza, jak może,
Strapioną parę — słowami rzewnemi.

P.
Król czy ktokolwiek!... Och! jakążeż siłą
Utuli, matko, twe serce w strapieniu?
Żal twój jak lampa — nad rzymską mogiłą
Nie znosi wiewu — drży w cichem sklepieniu.

O.
Patrz, tyle wieńców nad grobem jej woni, —
Tu z tego lauru jej uwij koronę —
Liście jej znane, tak często na skroni
Ojca swojego widziała złożone.

P.
Ja z białych lilii koronę ułożę
Białą jak śniegi w jej górach zwieszone,
Jak blade lice — jak grobu jej łoże,
Bo śmierć jest biała, nadzieje zielone.

O.
Grób i nadzieje, — och! zestaw oboje, —
Wszach córka[1] jeszcze — nadzieja tam żyje?
Zielony wieniec z tym białym we dwoje
Pięknie choć smutnie grobowiec okryje!

P.
Flora południa niech kwiaty rozsieje —
Niechaj wieńcami mogiłę poświęci —
Niech białej róży kwiat tutaj blednieje
I niechaj tęskni — kwiateczek pamięci!

O.
Niebiańskich wiewów harmonio wyniosła —
Do naszej pieśni przykładaj się tchnieniem, —
Oh! falo morza! coś tutaj ją niosła
Dotykaj brzegów — wód cichem westchnieniem!


  1. Późniejsza Dorota z baronów Stjerneld hrabina Breza.