Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przeszedł na syna Torstena, który gdy umarł, z kolei
Posiadł go Frytjof we spadku. — Dziwne miał miecz ten własności:
Kiedy z pokrowca wylatał i na powietrzu się zwijał,
Błysczał jak zorza północna, lub błyskawica ognista.
Brzesczot miał kryty runami, rękojeść kutą ze złota.
Ale te runy nieznane były w krainie północnej:
Znano je tylko na Wschodzie — kędyś u Bramy-Słonecznej,
Gdzie wprzód mieszkali ojcowie, nim ich tu Asy przywiedli[1].
Pokąd kwitł pokój w narodzie, mdławo świeciły te runy,
Lecz kiedy krwawa Hildura[2] swe rozpoczęła igrzysko,

  1. Podanie o przybyciu Asów ze Wschodu objaśnia się we Wstępie.
  2. Hildura, a raczej Igrzysko Hildury (Hildurs lek) w poezyi skandynawskiej jest synonimem wyrazu Wojna (lub bitwa). Hildura nie jest, jednakże, boginią wojny, jak utrzymują tłomacze Niemieccy Frytjofssagi, lecz ziemianką, córką pewnego króla Haugni'ego, biegłą w sztuce czarnoksięzkiej. Legenda o niej jest następna: Kiedy król Haugni, ojciec Hildury, odbywał gdzieś daleką morską wyprawę, sąsiedni król Hedyn, korzystając z nieobecności konunga, wpadł do jego kraju spustoszył go, i Hildurę do niewoli zabrał. Wkrótce piękna branka ujęła serce Hedyna i żoną jego została. Tymczasem Haugni, wróciwszy z wyprawy, gdy widzi ziemie swe opustoszone, a córki w domu nie znajduje, zapalony gniewem i zemstą puscza się w pogoń za nieprzyjacielem. Szuka go naprzód, ale napróżno, u brzegów Norwegii; potem, dowiedziawszy się, w jakim kierunku Hedyn z flotą odpłynął, pędzi za nim na Zachód, i u wysp Orkadzkich dościga. Ale Hedyn, będąc już zięciem Haugniego, pragnie z nim sczérze się pojednać. W tym celu wysyła Hildurę: naszyjnikiem kosztownym, który, jako wykup, ma ojcu złożyć za siebie. Nie przyjmuje upominku rozgniewany ojciec, gromi córkę i rozkazuje mężowi jej stawać natychmiast do boju. Wtedy Hildura z powagą oświadcza: że mąż jej nie umyka boju, przed nim się nie cofa, ale, zwyciężywszy, nie okazuje nikomu litości. Zatem gotują się królowie do walki; wysadzają drużyny z okrętów, prowadzą je na szeroką równinę Wyspy-Wysokiej, szykują do boju i ku sobie ciągną. Hedyn, postrzegłszy Haugniego, jescze raz tentuje o zgodę; woła nań, czyni mu nową propozycyą — złożenia za Hildurę, okrom naszyjnika, wielkiej ilości złota czystego. Odpowiada mu Haugni: „Zapóźne twe propozycje, Hedynie! chyba nie widzisz, żem dobył mego Dajnslejfa? Miecz ten kuli karłowie; on, jest trucizną mężów; on, nie chybia w cięciu, on zadaje rany, na które niema lekarstwa!“ — „Jakkolwiek dumny jesteś (odrzecze Hedyn) ze swego Dajnslejfa, przecież miecz ten niczem innem nie jest, tak tylko orężem, z którym stajesz do walki; bynajmniej zaś nie jest ze zwycięztwem. Zdaniem mojém, ten tylko miecz zasługuje na pochwałę, który ręki swego pana nie zdradza!“ — Rozpoczyna się tedy walka zaciekła; trwa bez przerwy do nocy. Ciemność tylko wstrzymuje bitwę i zmusza kró-