Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ojczyzny sczęście z twego wykwita
Swobodnego bondzie łona:
Na wojnie — tyś jej moc niepożyta!
W pokoju — myśl doświadczona!

Kupią się tłumy — słychać chrzęst broni
I tarcz o tarcze dzwonienie.
W odkrytem polu niebios sklepienie
Mężów namiotem swym słoni.

Na radnym głazie Frytjof poważnie
Stoi — a przy nim, dzieciątko
Na lud dokoła patrzy odważnie —
Małe normandzkie książątko.

Po zgromadzeniu szmer się rozszerzy:
»Królewic jescze tak mały! —
Ani mu w pole wywieść rycerzy,
Ni postanowić u chwały!« —

A Frytjof wznosząc na tarczy dziecię,
Według praojców zwyczaju,
Woła: »Nowego króla widzicie,
Normany, nadzieję kraju!

»Patrzcie: Odyna krew! — co za czoło!
Jaki blask w jego urodzie!
Na tej mu tarczy równie wesoło,
Jak rybie wesoło w wodzie!

»Przysięgam — kraj wasz od wrogów bronić
Mieczem i włócznią wsławioną;
A gdy król wzbuja, skroń mu osłonić
Ojcowską złotą koroną!

»Forsecie, synu Baldera święty!
Przyjm moje klątwy niezdradne!