Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I kraj syna straconego z gniewem wygnał w obce strony —
Jak w ojczyźnie, tak we własnej duszy jestem potępiony!

»Mnie niewolno, na zielonej ziemi myśleć o schronieniu —
Gore piasek pod nogami, odmawiają drzewa cieniu!
Ingeborga mi wydarta! wydarł dziewczę konung siwy
I dni moich słońce zgasił, i mię wtrącił w mrok straszliwy.

»Więc na fale, na me fale śpieszaj smoku nieznużony!
Kąpaj znowu piersi chyże w oceanu głębi słonej!
Wznoś pod chmury skrzydło czarne, sycząc bałwany rozsiekaj!
Dokąd wiedzie gwiazda[1], pokąd służy korny prąd, uciekaj!

»Niechaj hałas wściekłej burzy, niechaj piorun mnie zagłuszy:
Tylko kiedy grzmi dokoła, schodzi pokój do mej duszy!
Tam, na morzu walczą, Starczo! świsczą groty, dzwonią tarcze:
Tam ja pójdę — w krwi się skąpię — zbłagam Asy — w niebo wstąpię!«





    ściele, wyrażają one największego zbrodniarza i krzywoprzysiężcę, bezbożnika, świętokradzcę (w obszernem znaczeniu tego ostatniego wyrazu).

  1. Mowa tu o gwiaździe polarnej, która z gruppą gwiazd wokoło jej leżących, służyła Normannom w podróżach morskich za kompas, jak i dziś jescze służy niektórym plemionom Syberyi północnej za skazówkę orjentującą ich podróże nocne podczas zimy.