Strona:PL Tadeusz Gajcy - Widma.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pożeglujesz powiekami naprzód
i raniona utulisz jak dziecko —
noże zawołasz do kwiatu lecz nie odpowie ci na to —
i zapłaczesz
w księżycowym mleczu.

Ale to nic, tak trzeba,
tak trzeba, abyś nie wiedział
ile rąk, ile spojrzeń
ile melodii w śnie —
aby znaleźć, aby dotrzeć
i oprzeć powieki najprościej
o koronkowy fosforyczny kształt.

Więc śpij —

Przecież nikt wiedzieć nie może,
a ty byś chciał ?







Nr ......


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Powielono 250 egzemplarzy,

w tym 6 na papierze czerpanym.