Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

samuraje temu wszystkiemu nic a nic nie winne; możemy się bawić nimi bez troski. A bodaj taki drobiazg, jak efekt bitwy za murem, osiągnięty za pomocą wyrzucania w górę sprzętów murarskich, świadczy, ile dowcipu można wydobyć z tak wyczerpanej, zdawałoby się, materji.
Niepotrzebnie tylko dał się dekorator ponieść jakiejś redutowej pedanterji w kontraście między urządzeniem domu cześnika i rejenta. Nie bardzo rozumiemy, czemu w tym starym zamku cześnik i Dyndalski mają siedzieć na różyczkach rococo i czemu cześnik ma spożywać swoją arcypolską polewkę na jakimś stoliczku Louis XV? Sądzę, że ten polonus jednem wyrżnięciem pięści rozwaliłby taki stolik i wylałby polewkę.
Z obsady, oczywiście, na pierwszym planie Jaracz. Ta rola, to znowu legitymacja dla teatru Ateneum, któremu ją zawdzięczamy. Świetna maska, wspaniałe podanie każdego wiersza tekstu i ten przerażający chichot, wychodzący między słowami z gardzieli tego pokurcza, wszystko to uczyniło z jaraczowego rejenta niezapomnianą kreację.
P. Chmielewski odszlachcił nieco swego cześnika; miał, zwłaszcza z początku, coś dobrodusznie mieszczańskiego, nawet safandulskiego; pasja cześnika nie była nam groźna. Że jednak figura ta mężniała z każdym aktem i najlepszy ton osiągnęła w końcowych scenach, trzeba przypuszczać, że to premjerowa gorączka mogła być przyczyną pewnych niedociągnięć, zwłaszcza że ten wykonawca głównej roli, a zarazem reżyser, miał na głowie całość wzorowo przygotowanego widowiska. Papkin, ten najtrudniejszy szkopuł każdej Zemsty, był w interpretacji p. Łuszczewskiego wesoły i naturalny; p. Daniłowicz (Dyndalski) trzymał się świetnej tradycji