Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i społeczeństwa, agentów moskiewskich, subwencjonowanych przez Berlin (jak to daje do zrozumienia krakowski Głos Narodu).
Jedziemy dalej. Radom, Lublin (w Przemyślu odmówiono mi sali), Stanisławów, gdzie miały być podobno wrogie demonstracje, ale skończyło się na kwiatkach i oklaskach...
Lwów. Od rana chodzą groźne wieści: odczyt ma być zerwany, ja — pobity i wyświecony z miasta. Wieczór, sala przepełniona, komisarz policji bardzo się troska ilością dostawionych krzeseł. Pytam go, co mu to szkodzi? »Proszę pana, — odpowiada dobrodusznie, — krzesło normalne jest przymocowane do podłogi, ale krzesłem dostawionem można w łeb dostać«. W rezultacie — najserdeczniejsza owacja, o jakiej mogłem zamarzyć.
Białystok, Grodno, Wilno. W Wilnie odnawiam miłe znajomości, podejmowany przez świeżo powstały wpół-żartobliwy — tradycje wileńskie! — Związek Sumaryjczyków.
Częstochowa. Młode Tow. Przyjaciół Francji inauguruje tym odczytem swoją działalność. Sala teatru okazuje się o połowę zamała, wszystkie drzwi trzeba zostawić otwarte. Po odczycie, wieczerza w kółku przyjaciół Francji, przy świeczkach, — z powodu strajku elektrycznego, — co wytwarza nastrój dość wilonowski. Coprawda, trochę mnie to żenuje najadać się na koszt tego biedaka, który tak często w życiu niedojadł... Pakując do ust apetyczną kanapkę, mimowoli słyszę ironiczną strofę Wielkiego