Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/042

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

»Bolszewizm«... Wszystko bolszewicy. Wiemy już teraz, co pod tem tak nadużywanem słowem rozumieć. Rektorowie, profesorowie uniwersytetu, sędziowie i prezesi Sądu Najwyższego, to wszystko są bolszewicy, nie mający innej troski jak tylko wydać rodzinę polską na bezeceństwa. Wszyscy; — bo projekt ustawy przeszedł jednomyślnie. Nawet najwierniejszy z wiernych, cnotliwy prof. Makarewicz, też odtrącony i pohańbiony jako bolszewik! Któż tedy został sfanatyzowanym biskupom? Święta Tulja i święta Zyta. Ale nie lekceważmy tego. Wspominałem o swoistym sposobie, w jaki niegdyś ksiądz Stojałowski poddawał wnioski pod głosowanie na wiecach. Nie przeczuwałem, że tak wiernie skorzystają księża biskupi z jego recepty: już zarządzono we wszystkich kościołach śpiew Pod Twoją obronę przeciw projektowi komisji kodyfikacyjnej...
Są w tej sytuacji osobliwe paradoksy. Oto np. państwowe radjo nadaje obelżywe kazania, wymierzone przeciw projektowi państwowej komisji. Rząd najwyraźniej wydaje na łup swoją komisję kodyfikacyjną. »Oni jej nie uważają za swoją (tak mi tłumaczył ktoś znający stosunki); w tej komisji niema ani jednego pułkownika«. Zapewne, to jest argument; niemniej ta miękkość rządu, który aż nadto twardą ręką umie bronić swego autorytetu, musi tutaj zastanowić.
Milczą wszystkie pisma; albo milczą, albo zachowują wstydliwy »objektywizm«. Nawet nasze sławne dzienniki — Boże zmiłuj się! — masońskie. Mil-