każdy siedzi w kryminale (choćby skądinąd na to zasłużył), ale każdy — czy prawie każdy — się żeni. I ani się kto spyta, jaka ta ustawa będzie, ani co się z nią dzieje!
Otóż, skusiło mnie popełnić tutaj niedyskrecję. Odsłonię wam rąbek tego, o co niebawem rozpoczną się zapewne zacięte boje. A może wcale się nie rozpoczną, może znów ktoś potrafi ukręcić temu kark w ciszy gabinetu? W każdym razie, niech się ludziska dowiedzą, co o nich postanowiła nasza komisja kodyfikacyjna i jakie główne punkty zawiera projekt nowej ustawy małżeńskiej, ustawy — powiedzmy to odrazu — rozumnej i odważnej, mimo iż z pewnością poszczególne jej punkty, rzucone w grono mężczyzn lub kobiet, nastręczyłyby tematu do dyskusji co najmniej tyle, co niedawno grana w teatrze Nowa ustawa małżeńska Bernarda Shaw. Ileż tematów dla dramatu czy komedji kryje bodaj ten arcypostępowy artykuł rozdziału o narzeczeństwie:
Art. 6. Jeżeli narzeczony, z którym niewiasta zaszła w ciążę, umarł lub bez słusznego powodu odstąpił od zaręczyn, albo dał narzeczonej słuszny powód do odstąpienia, narzeczona może żądać przyznania jej od narzeczonego lub jego spadkobierców praw majątkowych narówni z żoną rozłączoną z winy męża.
Miałbym tu pokusę się wtrącić... Ale nie; celem mego feljetonu nie jest dyskutowanie ustawy, ale poprostu poinformowanie czytelników o jej treści i brzmieniu.
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/015
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.