Figara. Otóż tu, w Weselu Wyspiańskiego mamy tę wiedzę gotową, niemal zupełną; chodzi tylko o to, aby jej nie zatracić; wiemy, ponad wszelką wątpliwość, jak sobie poeta wyobrażał każdą ze swoich figur: gospodarza, poetę, pana młodego etc. Wiemy, gdyż w każdej z nich widział odbicie żywej osoby.
Do jakiego stopnia Wyspiański w ten właśnie sposób patrzał na swój utwór, oświetli następujący szczegół. Kiedy zbliżała się premjera Wesela w Krakowie, Wyspiański przyniósł do teatru tekst przeznaczony na afisz: otóż, na afiszu tym widniały po imieniu i nazwisku żywe działające osoby: np. „pani Domańska” zamiast Radczyni etc. Z trudem zdołano mu wytłómaczyć, że takiego afisza dać nie można, oraz nakłonić go do zastąpienia nazwisk ogólnikami. Zosia, Maryna, Haneczka zachowały na afiszu i w książce[1] autentyczne imiona swoich oryginałów. Posiadam fragment rękopisu z Wesela, zawierający scenę Stańczyka z Dziennikarzem: dziennikarz nie nazywa się tam „dziennikarz”, ale poprostu „Dolcio”, tak jak przyjaciele nazywali Rudolfa Starzewskiego. Zatem, Wyspiański nietylko — jak to zwykle czynią pisarze
w tworach imaginacji — nie zacierał tu związków z rzeczywistością, ale je jakby podkreślał.
Powstanie Wesela przypomina poniekąd powstanie „Pana Tadeusza”, tak jak je kreśli tradycja. Wedle tradycji, Mickiewicz zamierzał napisać szlachecką anegdotę, która rozrosła mu się pod piórem w ów
- ↑ „Nad rękopisem Wesela” (Ludzie żywi).