Przez tych dwadzieścia z górą lat, które upłynęły od powstania Wesela, napisano o niem wiele pięknych i mądrych rzeczy; dzieło to posiada całą swoją literaturę, liczniejszą z pewnością niż którykolwiek inny ze współczesnych utworów. Ale literatura ta obraca się raczej w sferze ideologji Wesela; mniej stosunkowo zajmuje się jego stroną genetyczną i, można rzec, anegdotyczną. Tłómaczy się to zapewne tem: w porze kiedy najwięcej o Weselu pisano, anegdota ta była stosunkowo bardzo bliska, geneza Wesela uważana była za coś co jest znane: zarazem szczegółowe jej omawianie było — wobec współczesności osób, które poeta miał na myśli — pewną niedyskrecją. Odbiją to sobie z nawiązką przyszłe generacje historyków literatury: można sobie wyobrazić, co za żer znajdą przyszli „weselologowie” w egzegezie i komentarzu do tej sztuki. Już stąd widzę, jak jakiś młody uczony zostanie docentem polonistyki za obszerną rozprawę, w której wykaże metodą naukową, że Lucjan Rydel nosił binokle, a że „kurdesz” to był np. gatunek wódki specjalnie ulubiony w kołach Młodej Polski. Strach pomyśleć, co za fantazje będą czytały z pietyzmem nasze prawnuki na temat tego lub owego szczegółu
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/114
Wygląd