Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

urżnął się z bracią szlachtą aż mu się ze łba kurzyło i wytrzeźwiał aż na trzeci dzień; Montaigne zaś, że był delikatnego zdrowia i wybredny w towarzystwie, skończywszy dyktować swój rozdział, położył się do łóżka i czytał Plutarcha. A zaś nasz historyk literatury, zestawiwszy te dwa ustępy, wyciągnie z nich bardzo poważne wnioski o najoczywistszej wyższości moralnej Polaka nad Francuzem w odniesieniu do kwestji pijaństwa.
Z jednej strony tedy morał, z drugiej ciekawość poznania, bezinteresowne szukanie prawdy i szczerość w jej wyrazie. Otóż uczono mnie w szkole, iż dążenie do poznania siebie jest najpotężniejszym elementem moralnym. „Cnota to wiedza” Sokratesowe, „Znaj siebie samego”, ów podstawowy aksjomat starożytnej wyroczni, czyż nie tę właśnie prawdę mają na myśli? Czyż nie ten cel ma rachunek sumienia i konfesjonał, który dla naszych przodków był jedynem seminarjum autopsychologji? To bezwzględne obnażenie swej istoty aż do najbardziej utajonych drgnień myśli; to kontrolowanie pobudek każdego czynu, wyłapywanie ułomnej natury ludzkiej na każdem oszustwie i każdem omamieniu, to wszystko Polak uprawia chyba tylko przy konfesjonale, bo w życiu obełguje się bez opamiętania. A to właśnie jest treścią całej prawie literatury francuskiej, mimo iż rodzi się naogół z innych źródeł; nie ze skruchy, ale z ciekawości poznania. Stąd wynikają owe nieoczekiwane związki i powinowactwa, na tle tego powszechnego rachunku sumienia, który, tragicznie czy we-