Przejdź do zawartości

Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marzenie i pysk.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

było przeważnie kombinacją rodzinno-majątkową) kapłanką miłości jest nie panna, ale ta, której miłość, kradziona, tajemnicza, wolna (rzekomo) od obcych elementów, zawiera wszystkie pokusy, wszystkie uroki, — miłość mężatki. W ten sposób powstał ów nowoczesny teatr miłości, który moralista nazwałby teatrem cudzołóstwa.
Teatr ten w pierwszej fazie musiał działać upajająco. Dawał namiętności akcenty bezpośrednie, nie symboliczne, nie wymagające transpozycji. Stworzył poezję „upadku”; pozwolił przeciętnym miłostkom przybierać wielkie pozy i mizdrzyć się w zwierciedle sceny.
Lekka komedja, krotochwila, skorzystała z tej zdobyczy, pokazując w ciągłych warjantach, już bez osłonek konwencji, ów klasyczny „trójkąt”: mąż, żona, kochanek. Zaznaczamy, iż we Francji, ojczyźnie tego teatru, nadal biorą go raczej konwencjonalnie. Że wieczny Sganarel z opiekuna stał się mężem, to w gruncie, zmiana jedynie formalna.
Tak było do ostatniej pory; ale oto jesteśmy świadkami pewnych ciekawych symptomów. Wszyscy znają komedję Verneuil‘a, graną u nas pod tytułem Musisz być moją. Mamy tu ów trójkąt, jakby z podręcznika geometrji. Młody człowiek zabiega się przez trzy akty o względy mężatki i zdobywa je w końcu sztuki ku powszechnemu zadowoleniu. Otóż sztukę tę, zapewne w odpowiedniej modyfikacji, grają we Włoszech pod tytułem: „Signora, io voglio vi sposare — Pani, ja chcę się z panią ożenić”...