Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zamoyska Sobieskiego o panią podkanclerzynę (Leszczyńską) i dopytuje się go, czy się żeni i kiedy. Rada by, aby się ożenił prędko; to będzie miło mieć tak ładną sąsiadkę! Żałuje, że nie mogłaby być na ślubie, ale za to sama się zaprasza na „przenoszyny“. Mimochodem dość żywa wymówka; gdzie on miał głowę, aby sprzedawać posiadłość, jaką miał tuż koło Zamościa; „to była zawsze siedziba pańskiego ojca“ — dodaje Marysieńka, nagle patriarchalna. Niech się koniecznie stara aby to jakoś odrobić! Potem następuje zawiła historia pieska, którego chciano otruć na złość jej, i to jakoby z poduszczenia jej męża; ot, małe niedole pożycia małżeńskiego... „Piszę panu o tych drobiazgach, bo pan sobie tego życzy“ — dodaje Marysieńka. Potem prośba o poszukanie obrusów holenderskich i koronek, i zlecenie aby doręczył królowej garnitur szmaragdów, przeznaczony dla jubilera; ale niech dobrze uważa na liczbę kamieni, bo panny dworskie lubią zwędzić jakiś kamyczek...
W drugim z kolei liście jaki znamy, czuć rosnącą konfidencję, już jakby poczucie wspólnoty. „Niech mi pan doniesie co królowa panu pisze, a ja panu napiszę to co mnie pisze; ale przypuszczam, że to samo: o cesarzu, o elektorze, o carze Moskwy“. Dołącza pani Zamoyska nowiny paryskie i francuskie gazety.
W inny list (1660) miesza się trochę rycerskiej kokieterii: siodło jest niezłe, młoda pani jeździ co dzień konno i strzela czy też fechtuje się: chciałaby znalaźć takiego co by jej stanął w pojedynku!
Tuż potem, wymowniejszy szczegół: giermek Sobieskiego przywiózł dla niego dość duży pakiet; nie zastawszy swego pana (zapewne w Warszawie), od-