Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przyjął żonę obojętnie, krytycznie. Wszechwiedząca plotka twierdzi, że był rozczarowany: „Toż to jest owa piękność, którąście mi tak zachwalali?“ — miał się — wedle relacji pani de Motteville — odezwać do ambasadora. Zdaje się, że po prostu miał atak podagry.
Przybycie Marii Ludwiki i jej fraucymeru jest pierwszą inwazją wpływów francuskich do Polski, trudno bowiem liczyć krótkotrwały pobyt Henryka Walezego i jego minionów. Ów mógł zostawić jedynie uprzedzenia i niechęci, które nie ułatwiły roli tej pierwszej naszej królowej z ramienia Francji. Obecność jej zaznaczyła się podwójną rewolucją: w dziedzinie finansów i w dziedzinie mody. Przez sporo lat złoto francuskie miało płynąć dość szeroką strugą do Polski; i trzeba przyznać, że, czy to przez brak zręczności dyplomatycznej czy przez złą koniunkturę, ekspens ten był dla Francji bodaj że stracony, bo nic z wielkich zamysłów politycznych na Polskę nie udało się Francji przeprowadzić. Zresztą złoto owo płynęło prawie wyłącznie do kieszeni magnatów, których opłacanie miało wejść w stały zwyczaj, jednych za to że pomagali, drugich aby przestali szkodzić, innych za neutralność. Zaczęło się to jeszcze przed przybyciem królowej do Polski. „Panu Kazanowskiemu — donosi poseł de Brégy Marii Ludwice — który się tu bardzo źle WKMości przysłużył, wyliczyłem gotówką z polecenia kardynała 4000 talarów, żeby milczał; lecz wstrzymując się z ofiarowaniem mu stałej pensji, bo wiem co to za ptaszek!“. Nie wiem, czy ptaszek Kazanowski — osobisty przyjaciel króla, jeden z najbogatszych ludzi w kraju — dostał stałą pensję; ale inne ptaszki dostały; najświetniejsze nazwiska rodowe