Bossuet, Vauban, pani de Sévigné — już sławna, powiada Salvandy — wszyscy tam jakby sobie dali dla niego rendez-vous.
Już dawno temu (1898) Waliszewski zwracał uwagę, że to wszystko jest z palca wyssane, choćby dlatego, że księżnej de Longueville nie było wówczas w Paryżu; była z mężem w Monasterze w Westfalii (gdzie smażył się słynny pokój westfalski) na ważnej ambasadzie. Poza tym, relacja ta roi się od anachronizmów, które nie przynoszą zaszczytu przyszłemu akademikowi. Tak, Fronda rozpoczęła się aż po wyjeździe Sobieskiego; pani de Sevigne miała w r.
1646 dwadzieścia lat, była młodziutką mężatką, jeżeli z czego sławną, to chyba ze swoich niedoli małżeńskich; Kondeusz, zwycięzca spod Rocroy, miał lat dwadzieścia pięć i rychło potem miał zostać zdrajcą kraju i banitą; sam Sobieski miał lat nie dwadzieścia, ale ledwo siedemnaście, i bardzo wątpliwe jest czy z gimnazjum św. Anny wyniósł projekt stanów generalnych dla Francji. Korespondencji jego z Kondeuszem śladów nie ma, zapewne dlatego, że nigdy Sobieski Kondeusza nie widział na oczy. Mimo to, relacje o sukcesach młodego Sobieskiego w salonach pani de Longueville, o stosunkach jego z Kondeuszem, powtarzają się po dziś dzień we wszystkich najnowszych nawet monografiach jako nie podlegający wątpliwości fakt, bez żadnego udokumentowania. Korzon powołał się na Salvandy’ego, inni przepisują z Korzona. Ostatnią redakcję tego fantazyjnego Salyando-Sobieskiego w Paryżu znajdujemy w angielskiej monografii Mortona (przekład francuski 1933).
Rzeczywistość paryska — co nie ubliża w niczym
Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/38
Wygląd
Ta strona została przepisana.