Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/379

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

raz, 76-letni Ludwik dożywał swego królowania, jak go dwadzieścia lat temu dożywał Sobieski, patrząc na ruinę swoich zwycięstw, swojej polityki. Propozycję swej dawnej poddanej i przeciwniczki przyjął Ludwik obojętnie, ale zgodził się. Czyż go nareszcie ujrzy, teraz, po tylu latach? Nie. Postawiono królowej za warunek, aby nawet nie próbowała zbliżać się do dworu i do Paryża; wyznaczono jej do wyboru parę zamków: wybrała Blois. W czerwcu r. 1714 na galerze papieskiej opuściła Rzym; towarzyszyły jej wnuczka i imienniczka jej, Maria Kazimiera, córka Jakuba. Syn Aleksander miał towarzyszyć również matce, ale zatrzymała go w ostatniej chwili burda między strażą kardynała-gubernatora a gwardią pałacu królowej. Będąc od jakiegoś czasu niezdrów, Aleksander zachorował w Rzymie i umarł w listopadzie r. 1714, każąc się pochować w stroju kapucyna, co zrodziło bajkę, że królewicz ostatnie lata spędził w klasztorze, że „w dalekim Rzymie w kapucyńskim habicie, w zakonnej celi samotne wiódł życie“, jak pisze jeden z historyków, mimo woli stając się rymotwórcą, aby z kochanka Tolli uczynić świątobliwego zakonnika.
Maria Kazimiera podróżowała incognito; nie życzyła sobie odbierać żadnych honorów, bojąc się może, że nie byłyby takie do jakich sobie rościła prawo. Mimo to, przyjęcie, jakiego doznała w Lyonie ze strony marszałka de Villeroi, było dość wspaniałe.
Apartamenty w Blois zastała nie przygotowane, mury zaciekały, kominki dymiły, drzwi się nie domykały. Na skargi jej odpowiadano zarzutami, że towarzyszący jej Polacy niszczą zamek. Zdrowie królowej podupadało z dnia na dzień; wreszcie, w stycz-