Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rym by Sobieski przynajmniej znajomości nie zabrał, z wielu żył w ścisłej przyjaźni“. Chciałbym w to wierzyć; ale z jego książeczki wcale tego nie znać. Przeciwnie, trudno o coś bardziej jałowego niż te zapiski. Zwiedził młody Jakub Francję, Włochy, Portugalię, Hiszpanię, Anglię, Holandię, Niemcy, Austrię — co go czyniło na ów czas fenomenem! — ale wyniósł z tej „peregrinacii“ dziwnie mało. Oto cały jego zapisek z miasta Dortrecht: „Miasto dosyć piękne, wzdłuż idące“. O innych jest nieco więcej, ale nie o wiele ciekawiej. Nawet ten Paryż! Najbardziej interesujący szczegół, jaki tam znajdziemy, dotyczy śmierci Henryka IV i stracenia jego mordercy Rayaillaca. Tego Ravaillaca rozerwano końmi i potem rozsiekano; publiczność zbierała kawałki jego ciała i w chusteczkach brała je do domów:

Był jeden introligator — notuje pan Jakub Sobieski — tak zażarty przeciw temu Rawaillakowi, a był to gospodarz na pozór stateczny, z brodą wielką, przyniósł też był kilka sztuczek ciała tego Rawaillaka i z wzgardy wielkiej i z jadu smażył je w jajecznicy i jadł je; na co oczy moje i JP. Branickiego patrzały; nawet śmiał nas obydwóch prosić na ten swój bankiet, żebyśmy mu go dopomogli jeść; ażeśmy mu w oczy obadwa plunąwszy, szliśmy od niego. Ja rozumiem, że się ten chłop od swojego jadu na ten czas wściekł jako pies jaki...

I jeszcze inne zdarzenie. Jakub Sobieski zachorował: lekarz Szkot puścił mu krew kilkadziesiąt razy i chciał osłabionemu tą kuracją jeszcze krew puszczać, powiadając, że „nie trzeba tych Polaków oszczędzać, bo każdy Polak jak wół, siła ma krwi w sobie“...
Z takich wiadomości i z talach anegdot składa się