Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w potrzebie wodzem, ku niezadowoleniu wojska i hetmanów, łudząc się że mu da w ręce zaszczyt odzyskania Kamieńca. Kiedy król podpisywał (podobno płacząc) fatalny traktat grzymułtowski, miał tę wątpliwą satysfakcję, że w czasie audiencji posłów moskiewskich syn zasiadał przy nim pod baldachimem i na tronie. Ale tylko ten jeden raz. Bo te zakusy dynastyczne króla poruszały przeciw niemu cały naród, który widział w nich zamach na wolną elekcję.
Walka pomiędzy możnowładztwem a tronem wypełnia resztę panowania Sobieskiego, w atmosferze nieufności, spisków, przekupstwa i zrywania sejmów. Trudno o głębszy upadek powagi tronu. Dość powiedzieć że król porywał się w sejmie do korda na obelgi Paca, tego samego który za młodu porąbał go w pojedynku i który ciskał mu w oczy, że potrafi go jeszcze raz naznaczyć. „Panuj sprawiedliwie, albo przestań panować!“ — krzyczał królowi w sejmie biskup Wierzbicki, a chodziło o ohydną sprawę Łyszczyńskiego, któremu, za przyczyną niesumiennego dłużnika, oraz gorliwości biskupa łakomego kardynalskiego kapelusza, wytoczono proces o ateizm i na podstawie błahych poszlak skazano na wyrwanie języka, ucięcie ręki i spalenie na stosie. Proces ten wywołał zgorszenie w samym Rzymie, papież napisał do króla że wyrok sfanatyzowanego sejmu był lekkomyślny. Ale król był bezsilny; ledwie zdołał uzyskać tyle, że Łyszczyńskiego ścięto przed spaleniem.
Jeżeli z myślą polityczną króla Jana było w owym okresie słabo, nie znajdzie się już ani cienia tej myśli u królowej. Zresztą u niej zawsze myśl była „personalna“ i na krótką metę. Przypadkowo — jak wi-