Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przyjacielem przez Węgry. I wiecie, jakie ma przy tym troski? „Wć m. s. wiesz jako rad czytam — pisze żonie spod Preszburga dn. 19 września — a poczciwością to moją Wci m. s. powiadam, żem od samego Raciborza książki w ręku nie miał“. Kochany człowiek!
Niebawem gorsze czekają go opresje. Trochę nieopatrznie odbiwszy się z jazdą od piechoty i artylerii, zaatakowany przez przeważające siły pod Parkanami, opuszczony przez swoje wojsko tknięte paniką, ratując życie i majestat, zmykał aż się kurzyło „samoosiem“, przy czym wierny Matczyński trzymał mu w pędzie głowę, która się telepała. Królowi uciekający tak potłukli boki, to zbrojami to kamaszami, że w kilku miejscach — pisze — ciało ma jak najczarniejsze sukno. Leżał w namiocie potem bez tchu, siny, aż Niemcom żal go było i wymawiali Polakom, że są niegodni takiego króla, skoro go odstąpili. Bo szlachta, zmykając, powiadała tylko — jak notuje współczesny świadek — że ich życie jest równie drogie, a króla mogą sobie wybrać nowego, gdy ten zginie. Jeden tylko prosty rajtar własną piersią osłonił króla i życiem to przypłacił. A Sobieski, skoro przyszedł do siebie, już na radzie wojennej zawstydził płochliwych, zapowiadając, że jeżeli wczoraj fortuna była przeciw niemu, jutro „zdepce ją jako małpę“. I w istocie, w dwa dni później, pod tymi samymi Parkanami odniósł świetne zwycięstwo.
Ale potem znów przychodzą ciężkie próby. Ciągnie to biedne wojsko polskie przez Węgry do kraju. Sobieski nie ma dla Węgrów żadnych wrogich uczuć, raczej sympatię; chciałby unikać z nimi starć, ale postawiony w dwuznacznym położeniu przez nielojal-