Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i karmić żołnierza; gdzie królowi pacta conventa nakładały obowiązek zaopatrzenia twierdz z własnych funduszów, gdzie wreszcie elekt, nie mający prestige’u pomazańca, musiał go nadrabiać prestigem pieniężnym, zwłaszcza gdy marzył o utrwaleniu dynastii i tym samym o odpowiednich koligacjach dla dzieci. Tak, wydając później córkę za mąż za elektora bawarskiego, Sobieski musiał dać jej posag więcej niż królewski...
„Król otworzył swoje szkatuły — notuje mówiąc o wojnie dworzanin króla, Francuz Daleyrac — rzecz, której nikt by się nie spodziewał po tym monarsze i w którą ci, co go znali, nie wyjmując rodziny i bliskich, zaledwie mogli uwierzyć. To może poniekąd usprawiedliwić ambasadorów rezydujących przy dworze, których potępiano za brak przenikliwości lub ścisłości, bo ich relacje bardzo się okazały różne od istotnego biegu rzeczy. Takie sprzeczności częstsze są na dworze polskim niż na jakimkolwiek innym. Nie ma równie trudnego dworu do poznania, ani trudniejszego do powodowania“...
Musiał być w istocie trudny — jeżeli sądzić z relacyj ambasadorów francuskich, tak słabo orientujących się w tym polskim bigosie małostek i wielkości, gnuśności i tężyzny. Gdyby im wierzyć, widziałoby się w Sobieskim leniwego i ociężałego inwalidę („żyje z dnia na dzień, ze wszystkim odsyła do żony“), o ciasnych horyzontach, a zwłaszcza wciąż bliskiego śmierci. Tymczasem on jak gdyby brał na kawał ich wszystkich, doił z Ludwika pieniędzy ile mógł, a gdy przyszła pora, dosiadł konia i przejechał mu przez całą jego politykę tak aż się kurzyło. Jeszcze w r. 1682 am-