Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Marysieńka Sobieska.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dora w Polsce, Ludwik XIV pisze: „Nie potrzebuję mówić, do jakiego stopnia alians z królem polskim może mi być użyteczny. Może podsycać zamieszki na Węgrzech, podnosić swoje dawne prawa, jakie Polska ma w tym kraju“... Typowa polityka dywersyjna (skierowana tu przeciw Austrii), w której mniejsze narody nie zawsze wiedzą, do jakiego stopnia ich najświętsze uczucia bywają kartą w grze bardzo dalekich interesów cudzych. I nikt z patriotów węgierskich nie domyślał się zapewne tego, co dziś można wyraźnie czytać w ówczesnej polsko-francuskiej korespondencji dyplomatycznej: mianowicie jak większe lub mniejsze szanse papy d'Arquien do tytułu duc et pair odbijały się na stosunku Polski do niepodległościowych dążeń Węgier. Kiedy pertraktacje z Wersalem były w lepszej fazie, rząd polski objawiał sympatie węgierskie, organizując lub pozwalając organizować pomoc zbrojną; kiedy chodziło o to, aby Francji puścić pod nos finfę, odbywało się to kosztem Węgier. Bywały chwile, że król Jan miał w tym swoją politykę a królowa (przez oddanego sobie Jabłonowskiego) swoją. W pewnym momencie, gdy Ludwik XIV, z upoważnienia króla Jana, werbuje w Polsce Kozaków dla Węgier, królowa bije ich i rozpędza, a hetman na żądanie Marysieńki każe uciąć głowę oficerowi francuskiemu, który przybył w celach werbunkowych do sojuszniczej Polski. I ten oficer też nie wiedział, że daje głowę za papę d’Arquien.
Te sprawy personalne wysuwają się na pierwszy plan choćby dlatego, że stronnictwo francuskie w Polsce, niegdyś tak potężne, skurczyło się, zdegenerowało. To już nie te czasy, kiedy Maria Ludwika snuła